piątek, 5 sierpnia 2011

36

W Irkucku dołączyli do nas Jacek z Mirą i Jurek z Moniką. Pierwotnie mieliśmy spotkać się wszyscy we Władywostoku, gdzie zamierzali dotrzeć trasą znacznie trudniejszą -przez Kazachstan i Mongolię. Niestety jak to w drodze bywa, Mongolia zabrała im tyle czasu, że nie było mowy aby wsiąść do pociągu dalej niż w Irkucku.

Dodatkową trudnością było przekonanie rosyjskich kolejarzy,aby na bagażowy wagon zabrali 2 motocykle.Po wielu zabiegach :) i odpowiedniej argumentacji :) można było ładować. Pociąg w Irkucku stoi ok 25 minut, ale z załadunkiem trzeba było się spieszyć.

Wieczorkiem, po zdenerwowaniu związanym z załatwianiem wszystkich motocyklowych spraw, na twarzach Jacka (z lewej) i Jurka nie było śladu

Mira i Monika też były wyluzowane, chociaż jeszcze niedawno na ich głowie w momencie załadunku był cały bagaż

Mieliśmy też dużo czasu, aby w miłej atmosferze powspominać powoli kończący się wyjazd. Mira z Jackiem i Monika z Jurkiem będąc w Irkucku poświecili trochę czasu, aby udać sie do polskiej wioski w Wierszynie (ca 100 km od Irkucka). Byli tak serdecznie tam ugoszczeni, że nawet w chwili relacji dla nas, oczy im błyszczały i wzruszenie nie było im obce.
Ech... Wszędzie gdzie się nie obejrzysz gdzieś los rzuci Polaka...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz