piątek, 5 sierpnia 2011

37

Jeśli jest czas powitań , musi być i czas pożegnań...
Jedna z naszych współpasażerek Swieta właśnie dojechała na 2-miesięczne wakacje do rodziny w Miżnym Nowgorodzie. Jedną z bardziej zadowolonych osób faktem końca tej podróży był mąż Swiety, który potrafił co pół godziny dzwonić dopytując się o losy żonki :).
Dziękujemy ci Swieta za bardzo miłą podróż.

Na kolejnej stacji Władimir (następna to już Moskwa) Jacek z Mirą i Jurek z Moniką wysiadają z pociągu, a my pomagamy im tym razem rozładować motocykle. Wracają do Polski przez Ukrainę.

Zawsze takie pożegnania są trochę smutne. Ale żyjemy nadzieją ponownych spotkań ..., planów ..., wyjazdów ...,

Jacek i Mira.
Zawsze podziwiałem pasażera. Myślę, że o wiele łatwiej podczas wypraw motocyklowych jest kierowcy. Pasażer czuwa nad droga raczej w sposób bierny, może co prawda podpowiadać kierowcy trasę, robić zdjęcia, ale musi mieć zaufanie dla swojego kierowcy. Poza tym mimo wszystko jego pozycja jest mniej wygodna. Ja jechałem kilka razy jako pasażer i byłem szczęśliwy w monecie zejścia z motocykla

Monika i Jurek
Jurek na pożegnanie demonstruje nam swoją czapkę pozyskaną w drodze dosyć skomplikowanego handlu od Mongoła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz