Do Władywostoku wjeżdżaliśmy już mocno zmęczeni, do tego zaczął zapadać zmierzch no i w tumanach kurzu. To co widać na zdjęciach to nie śnieg ale pył który dosłownie wciskał się wszędzie
Widoczność chwilami spadała do 30-50 m a ruch był jak w godzinach szczytu na Marszałkowskiej :)
Gdzieś koło 24 miejscowego czasu (przesuniecie +10H) dotarliśmy do hotelu i tu na schodach postanowiliśmy wznieść pierwszy toast za TRASĘ
Ubranie wygląda na lekko używane ;)
No i buty które przeszły nie jedno...
KOCHANI
WSZYSTKIM SERDECZNIE DZIĘKUJE ZA WSPARCIE I BYCIE ZE MNĄ.
TO Z WAS WZIĄŁEM SIŁĘ ABY TE 11000 tys km POKONAĆ W SUMIE PRZEZ 16 DNI JAZDY
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz