czwartek, 7 lipca 2011

19.

Ostatni dzień do Władywostoku. Dystans coś ok 800 km a więc dla nas to już niemalze codzienność. Zapowiadało się że będzie leciutko...

Z początku droga może nie była takiej jakości jak z Czity do Chabarowska, którą to drogę otwierał Putin przejeżdżając ją przy okazji uszkadzając 3 samochody :)Dając wyraz prawdzie to te 2000 km w tak trudnym bagienno górskim terenie wykonać - to szacun mimo że droga ma troche niedoróbek i ok 5% to jeszcze szutrówki. Z żywotnością drogi też może być różnie gdyż z rozmów z miejscowymi ludźmi dowiedzieliśmy się że panika przed otwarciem była taka że asfalt lano na trawę. Trochę nie chce mi się w to wierzyć bo nie jest tak źle.

Po milicji zostały tylko ślady w postaci już muzealnych Wołg. Teraz to jest tu policja

Po drodze oczywiście spotykaliśmy też miejscowych bajkierów

Im bliżej Władywostoku tym droga stawała się coraz gorsza z coraz większą ilością szutrówek z głębokimi dziurami wypełnionymi wodą.
Jako że dysponuję jedyną sprawna nawigacją jadę zazwyczaj pierwszy z wszystkiego rodzaju tego faktu konsekwencjami. Biorę na siebie rozeznanie terenu w postaci dziur, muszę wczuć z jaką prędkością wchodzić w zakręt i jak on się kształtuje no i czy nie wyhaczy mnie zaraz policja

1 komentarz: